Na Podlasiu odbyły się pierwsze w 2015 roku spotkania
związane ze świadectwem i prezentacją moich wspomnień "Zwiastunowi z
Gór".Niewielkie, urocze miasteczko jest historyczną stolicą
Podlasia położoną w powiecie siemiatyckim, liczy niewiele ponad dwa tysiące
mieszkańców na przestrzeni 15 km kwadratowych, a są tam aż trzy duże, piękne
osiemnastowieczne kościoły i jedna cerkiew. Główną świątynią jest Katedra pod wezwaniem Trójcy
Przenajświętszej - dawniej kościół należał do Zakonu Jezuitów, obok był
klasztor, w którego budynkach mieści się teraz Kuria Biskupia i Wyższe
Seminarium Duchowne.Jest też dawny kościół franciszkański, obecnie diecezjalny,
pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz kościół
S.S.Benedyktynek pod wezwaniem Wszystkich Świętych.W Rynku, w pobliżu kościoła Wniebowzięcia NMP znajduje się
cerkiew Mikołaja Cudotwórcy.
Myślę, że warto zapoznać się z historią tego miasta i jego
pięknych obiektów sakralnych - bardzo zachęcam do odwiedzenia Drohiczyna - może
w cieplejszych miesiącach - sama chętnie tam wrócę, aby z bliska przyjrzeć się,
dotknąć historii naszej Ojczyzny i odetchnąć wspaniałą, jeszcze nie skażoną
przyrodą Podlasia.
Przyjechałam tam w sobotę, 3 stycznia i zatrzymałam się u Sióstr Benedyktynek. Siostra Przełożona,
Józefa i siostra Zofia przyjęły mnie z wielką gościnnością, ciepło, rodzinnie, gorącym sercem.
Skromny pokój wyposażony był we wszystko, czego trzeba - wygodne posłanie,
stół, krzesło, szafa, ciepła pościel, koce, ręczniki. W łazience gorąca woda i, ledwie zdążyłam umyć ręce po
podróży, uraczona zostałam gorącą zupą ogórkową i pysznymi racuchami :)Przez cały czas mojego pobytu siostry troszczyły się o moją
kondycję, dokarmiały, dbały żebym nie zmarzła,
podobnie jak bardzo życzliwy ksiądz proboszcz Katedry, Zbigniew
Średziński i księża wikariusze, opiekuńczy, radosny Michał i równie radosny
Sandro - rodowity Włoch :) Z całego serca dziękuję siostrom i księżom z Drohiczyna za ich gościnność, ogromną życzliwość ciepłe
przyjęcie. Jestem bardzo wdzięczna kanclerzowi Kurii, księdzu prałatowi
Zbigniewowi Rostkowskiemu, który, po zapoznaniu się z książką, zaakceptował i
poparł moją propozycję promocji w Drohiczynie.
Niedziela 4 stycznia rozpoczęła się dla mnie Mszą Świętą o
godzinie 8.30 w kościele pod wezwaniem
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny - nie mogłam, niestety uczestniczyć w
Mszy w kościele Wszystkich Świętych, ponieważ nakładały się czasowo, u Sióstr
Benedyktynek Msza w niedzielę jest o 8.00 rano.Po tej pierwszej Mszy Świętej
kilkanaście osób zainteresowało się moim świadectwem i podeszło, aby nabyć
książki. Była wśród nich pani Kazimiera - około 80 lat - bardzo wzruszona
opowiedziała, że jej syn, Andrzej, od dziecka był niemy. Gdy tylko Karol
Wojtyła został wybrany Papieżem i stał się dla nas Janem Pawłem II, pani
Kazimiera modliła się, aby za jego pośrednictwem syn wyzdrowiał. Nie mogłam
zbyt długo rozmawiać, ponieważ kilkanaście innych osób czekało na dedykacje w
książkach, więc nie dopytałam, jak długo trwało oczekiwanie - pewne jest to, że
Andrzej przemówił, wyzdrowiał i od lat jest wszystko w porządku. Jego mama,
pani Kazimiera opowiada o tym wydarzeniu ze łzami szczęścia, głęboko wierzy, że
syn odzyskał mowę dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II.
Kolejne trzy Msze
Święte odprawiane były w Katedrze.
Tego dnia 68 egzemplarzy "Zwiastunowi z Gór"
znalazło się w rękach nowych czytelników.
Mama dwudziestoletniego Sebastiana, który jest organistą w jednej z sąsiednich parafii, poprosiła o dedykację dla
syna. Mówiła, że ich dom jest w pobliżu miejsca, gdzie lądował helikopter
wiozący Ojca Świętego do Drohiczyna. Kiedy wygląda przez okno, modli się do
Jana Pawła II, jej myśli, wspomnienia biegną ku Niemu. Gdy ma do rozważenia ważne sprawy, musi podjąć
różne decyzje, idzie na spacer właśnie na lądowisko i tam rozmawia z Ojcem
Świętym, prosi o radę, wstawiennictwo.
http://lo-drohiczyn.home.pl/archiwum/pl/newsy/news_136.html
Pani Teresa opowiedziała o tym, jak bardzo przeżyła swoją
pielgrzymkę do Rzymu - zanim Jan Paweł II przybył do Drohiczyna w 1999 roku,
ona znalazła się w delegacji, która w 1998 roku pojechała do Watykanu, aby
zaprosić Papieża do odwiedzenia Diecezji Drohiczyńskiej, którą sam ustanowił
kilka lat wcześniej, w roku 1991.Pani Teresa wspomniała także, jak wielkim przeżyciem było
dla niej, wówczas młodej dziewczyny, uczestniczenie w obchodach Millenium
Chrztu Polski w 1966 roku, kiedy, podczas uroczystości w Drohiczynie, znalazła
się blisko księdza Metropolity Krakowskiego, kardynała Karola Wojtyły.Pani Edyta - młoda kobieta - poprosiła o wpisy w dwóch egzemplarzach "Zwiastunowi z Gór" - jeden
przeznaczyła na upominek dla szesnastoletniego syna, Karola, a drugi dla swojej
chrześnicy, Kasi, która w tym roku skończy osiemnaście lat.
Podobnie, jak podczas innych spotkań, było kilka takich właśnie
dedykacji, dla młodych osób od rodziców, dziadków, dalszej rodziny z okazji
urodzin. Tym razem czternaste, piętnaste, osiemnaste, dwudzieste drugie
urodziny.Dla młodej kobiety, Ani, nabył książkę jako upominek jej
mąż, w dniu urodzin przypadającym właśnie w tę niedzielę :)Dużo dedykacji, które wpisywałam do książek przeznaczonych
było dla całych rodzin z nazwiska, wielopokoleniowo, bez wymieniania imion.Dla rodziców, w czterdziestą ósmą rocznicę ślubu
przeznaczyli egzemplarz "Zwiastunowi z Gór" syn i córka z rodzinami -
z małżonkami i razem siedmiorgiem dzieci. Zapamiętałam
imiona - Weronika, Łukasz i Mateusz :)
oraz Dominika, która ma trzynaście lat, pisze wiersze i obiecała, że przyśle mi
wybrane tytuły do przeczytania :) z przyjemnością zapoznam się z nimi, jeśli tylko Dominika rzeczywiście do mnie napisze -
czekam z zainteresowaniem i nadzieją :)Marlena i Paweł - para młodych narzeczonych poprosili o dwie
książki - radośni, zakochani zadedykowali "Zwiastunowi z Gór", każde
swojej mamie. Paweł mieszka w Drohiczynie, Marlena pochodzi z innej
miejscowości, ucieszyli się, że tego dnia Marlena przyjechała do Drohiczyna i
właśnie do Katedry przyszli na Mszę Świętą.
Dobrze czułam się wśród mieszkańców Drohiczyna - są bardzo
życzliwi, ciepli. Po Mszach Świętych zainteresowani świadectwem na dłuższy czas
zatrzymywali się przy stoliku z książkami, rozmawiali miedzy sobą i ze mną
uśmiechnięci, otwarci, nie śpieszyli się do domu. Niektórzy wychodzili na
chwilę, aby przynieść kwotę potrzebną do nabycia książki, były osoby, które
wracały po drugi egzemplarz - w międzyczasie umawiali się na spotkania
sąsiedzkie, jeśli ktoś przyjechał samochodem, proponował, że podwiezie do domu znajomych,
panie, którym trudniej jest chodzić - szczególnie, że było mroźno, wietrznie i
ślisko. A przede wszystkim dzielili się wspomnieniami dotyczącymi Świętego Jana
Pawła II, pielgrzymek Ojca Świętego do Polski i własnych wyjazdów do Rzymu.
Dziękuję mieszkańcom Drohiczyna za tę piękną, dobrą
niedzielę :) na zakończenie dwóch Mszy odważyłam się i
dołączyłam do mojego świadectwa śpiewkę góralską, którą kiedyś już cytowałam na
blogu - wzruszające chwile przeżył
am, gdy parafianie podjęli słowa i śpiewał ze mną cały kościół - na końcu wprowadziłam, według spontanicznego pomysłu siostry Zofii, drobną zmianę wstawiając zamiast słów "ani na dolinie" - "ani w Drohiczynie":Jana Pawła Imię nigdy nie zaginie ani na wirsycku, ani... w Drohiczynie!
Hej, ani w Drohiczynie!
Pozdrawiam gorąco :) J
Joasia Jurkiewicz